Wszystko zaczyna mi się powoli układać. I nagle zdałam sobie sprawę, że trzeba w końcu zakończyć idiotyczne egzystencjonalne rozkminy (zwłaszcza, że udało mi się wszystko jakoś ogarnąć) i wziąć się do roboty, bo obronę i tak będę musiała już przełożyć na wrzesień.
Teraz skupiam się na zaliczeniu sesji, siostra mi podliczyła, że mam w tym semestrze 16 egzaminów i większych zaliczeń na obydwu kierunkach. Potem chcę wyjechać gdzieś daleko, prawdopodobnie do Chin albo Wietnamu. Pracy na razie nie szukam, pomyślę o tym po powrocie z wakacji, zwłaszcza, że i tak został mi jeszcze rok drugiego kierunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz