Jestem już w Pekinie. Mam pokój w ośmioosobowym apartamencie dzielonym ze studentami z całego świata, ludzie są bardzo mili i szybko zaprzyjaźniam się ze wszystkimi. Moją buddy jest Olivia, bardzo dobrze wykształcona dziewczyna z Hong Kongu. Szybko złapałyśmy dobry kontakt, uwielbiam ją, spędzamy ze sobą większość czasu.
Na razie mamy kurs na uniwersytecie Tsinghua. Będziemy uczyć dzieciaki angielskiego i nie tylko. Nasz projekt nazywa się „Dare to dream” i taki jest właśnie jego cel – zachęcić uczniów z biednych, wiejskich obszarów, aby odważyły się realizować własne marzenia. Jeszcze kilka miesięcy temu, sama byłam pogrążona w depresji i nie bardzo widziałam sensu życia. Teraz coraz więcej rzeczy mnie cieszy.
Na przykład dzisiaj spędziłam bardzo miły wieczór. Poszliśmy na kolację do restauracji Roasted Duck w Pekinie. Objadłam się jak nigdy chyba. Była pieczona kaczka, noga owcy, tona krewetek, egzotyczna ryba, potrawy z wołowiny i wieprzowiny, wnętrzności wyżej wymienionych zwierząt, jakieś zupy i sałatki. Wszystko było pyszne i serwowane w ogromnych ilościach, najedliśmy się bardzo szybko a wciąż pojawiały się nowe potrawy. Za wszystko zapłaciłam równowartość 6,5 euro. Za tyle w Europie mogłabym sobie zestaw w McDonaldzie co najwyżej zamówić…
Potem udaliśmy się na spacer w okolicach Tiananmen Squere. Czuję, że już jest lepiej. Ale to nie tylko Chiny. Gdybym nie zrobiła tego, co zrobiłam, pewnie nadal było by bardzo źle. I nawet nie obchodzi mnie, jak bardzo było to głupie, ukryte, czy się wyda (wydało się), czy ktoś uwierzy i czy wszystko się zmieni (zmieniło się). Bez względu na wszystko inne złe, to było jakieś takie ładne i wyjątkowe i ważne. Nie wiem, czy wystarczająco silne, by uratować Cię. Nie wiem, czy wydarzy się jeszcze coś dobrego, ale wiem, że najgorsze już za nami.
Beijing, Dong Hua Men Night Market -
znany wśród obcokrajowców jako "weird street food market" - miejsce, gdzie można dostać wszystkie najbardziej odjechane przysmaki, jakie sobie tylko wyobrazicie, w tym jeszcze żywe skorpiony, węże i śmierdzące tofu!
Jeszcze trochę smakowitości... rozgwiazdy, koniki morskie ...
A tu jeszcze małe skorpiony, jeszcze żywe nadziane na patyczek, ruszają się na nim, dopiero w momencie gdy klient złoży zamówienie, sprzedawca rzuca je na rozgrzaną patelnię.
Smacznego!
Pekin nocą ...
... i w dzień.
Beijing,Yiheyuan - Pałac letni -
parkowo - pałacowy kompleks stanowiący miejsce letniego wypoczynku cesarzy z dynastii Qing
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz